24 kwietnia Konsul Generalny RP w Charkowie uroczyście otworzył wystawę dzieł tego artysty. Wydarzenie to zebrało ponad 150 osób, nie tylko miejscowych Polaków, lecz przede wszystkim miłośników i znawców starej fotografii. W trakcie otwarcie 10-letnia Elżbieta Jaworska zaśpiewała kilka polskich piosenek, co znacznie podniosło humor uczestnikom.
Redakcja strony znalazła ciekawy materiał autorstwa Pani Małgorzaty Szymczyk-Karnasiewicz, która tak opisuję wystawę, życie i twórczość Fedeckiego:
To nie lada gratka dla miłośników fotografii i kolekcjonerów. W gablotach dokumenty, rodzinne albumy i aparaty fotograficzne, na ścianach oryginalne XIX-wieczne prace charkowskiego fotografa polskiego pochodzenia Alfreda Lucjana Fedeckiego (1857-1902). W tłumie Michał Żur. Udziela wywiadów. Opowiada z pasją o każdym przedmiocie, zdradza detale, płynnie porusza się wśród nazwisk i dat. Jest znawcą Fedeckiego. Ogromnie szczęśliwy, że udało mu się doprowadzić do zorganizowania we współpracy z Konsulatem RP w Charkowie pierwszej indywidualnej wystawy poświęconej najlepszemu portreciście Charkowa w 150. rocznicę jego urodzin.
Portret dr Frankowskiego, wybitnego lekarza, filantropa i społecznika, który przez 50 lat przyjął prawie 200 tys. chorych, dalej portret Konstantego Gorskiego skrzypka-wirtuoza, kompozytora i dyrygenta, następnie architekt Aleksiej Beketow z żoną z 1890 r. i portret prawosławnego duchownego o. Jana Kronsztackiego oraz dziesiątki portretów bardziej i mniej znamienitych obywateli miasta, a także sławnych ludzi, którzy pojawiali się w Charkowie pod koniec lat 90. XIX w. Nad wszystkimi dominuje portret Czajkowskiego. Słynny kompozytor, mimo iż portretowali go utytułowani fotograficy: w Hamburgu, Rzymie, Kijowie, Moskwie, Sankt Petersburgu i Nowym Jorku, to właśnie portrety autorstwa Fedeckiego najbardziej sobie cenił i to właśnie one znane są dziś na całym świecie. Na wystawie zabraknąć nie mogło słynnego malarza Iwana Ajwazovskiego z 1898 r. (to samo zdjęcie z odręczną inskrypcją malarza wystawione na stronie internetowej sklepu antykwarycznego RomanovRussia w Chicago, które specjalizuje się w sprzedaży pamiątek z okresu panowania Romanowów, było wycenione w lutym br. na 5600 USD).
Fedecki miał własny styl portretowania i to go wyróżniało. Wykształcenie fotograficzne zdobył w Wiedniu, następnie uczył się w Kijowie pod kierunkiem znakomitego Włodzimierza Wysockiego. Kiedy w 1886 r. otwierał własne atelier (w tym czasie Charków był jednym z centrów fotografii w południowej Rosji) miał już tytuł fotografa nadwornego Jej Imperatorskiej Wysokości Wielkiej Księżnej Aleksandry Pietrownej. Interesowały go wszelkie nowości. Nową technikę reliefu, którą przywiózł z Wiednia stosował z powodzeniem. Prawo do jej wykonywania w Charkowie na wyłączność nabył za kilka tysięcy rubli. Dawała ona nową jakość portretowania. Jednak za sesję zdjęciową u Fedeckiego trzeba było niemało zapłacić. Zapewne w jego atelier pachniało najdroższymi perfumami.
Fedeckiemu nie wystarczało, że był znany wśród elit charkowskich, chciał zaistnieć szerzej. Wykorzystuje więc swoje zdolności menedżerskie. Zdjęcia z miejsca katastrofy imperatorskiego pociągu niedaleko stacji Borki pod Charkowem (1888 r.) w formie albumu rozsyła dostojnikom: szczęśliwie ocalonemu carowi Aleksandrowi III, królom Danii i Niemiec. Od jednych otrzymuje podziękowania i dyplomy, od innych złoty pierścień z błękitnym szafirem, otoczony wielkimi brylantami. Prasa tylko czeka na takie newsy. Wiadomości szybko się rozchodzą. Pojawiają się lawinowo zamówienia od wydawnictw. Prestiż Fedeckiego rośnie. Jego zdjęcia trafiają do najbardziej poczytnych czasopism w Moskwie i Petersburgu.