Polonijne organizacje na wschodzie, deklarując odrodzenie i krzewienie polskości, często nie wiedzą na czym ta polskość polega, tym bardziej, że reprezentują skupiska, większość z których powstała dopiero po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości (1991), dlatego ta działalność ma często oznaki atrybutywne.
Więc podobna nieświadomość czy dyletanctwo jest zjawiskiem naturalnym w młodych społecznościach, pozbawionych ciągłości kulturowej i składających się z przeważnie zasymilowanych jednostek. Jak zaznaczaliśmy polskie grupy społeczne, często sytuacyjne, łączy uznanie (nie używamy wyrazu świadomość) inności czy odrębności pochodzenia i pragnienie jej wyeksponowania, to znaczy, pochodzenie jest czynnikiem wyróżniającym z ogółu. W niniejszej sytuacji społecznej “bycie kimś” jest swoistą modą czy potrzebą, pod tym względem narodowość jest tylko jednym z wielu aspektów: np. wykształcenie, kariera czy status socjalny. Zjawisko to da się wytłumaczyć tym, że na terytorium postradzieckiej Ukrainy trwają charakterystyczne postkolonialne procesy kształtowania społeczeństwa i państwowości, zaznaczmy, że “tytułowy” naród, jakim niewątpliwie są Ukraińcy, po znalezieniu się w nowych realiach geopolitycznych jest niejednorodny, nawet podzielony na Wschód i Zachód, o czym wyraźnie świadczy permanentna dyskusja o dwujęzyczności, Kościele Prawosławnym, autonomizacji niektórych regionów czy perspektywach przystąpienia do Unii Europejskiej i NATO. Szczególnie ta tendencja jest widoczna w środowisku młodzieży, to właśnie jest wspomniana już “atrakcyjność” bycia Polakiem.
W ujęciu obywateli Ukrainy Polska faktycznie jest krajem dobrobytu i stabilności: członkostwo w UE, przynależność do Paktu Północno-Atlantyckiego, otwartość europejskich granic i względnie wysokie zarobki. Warto tu wspomnieć, że na histerycznej fali antyeuropejskiej, w trakcie wyborów prezydenckich (2004), w mediach często pojawiały się wyraźnie negatywne i tendencyjne informacje o krajach zachodnich pod tytułami typu: Niesławny koniec Polski. Natomiast, jak świadczą badania socjologiczne, na wizerunek Polski to nie miało istotnego wpływu.
W tym kontekście wspomnę o Rewolucji Pomarańczowej, stereotypach i pewnym podziale wśród polskiego elektoratu. Wiadomo, że rządząca w 2004 roku w Tarnopolu, Stanisławowie i Lwowie koalicja Wolna Ukraina, popierająca Juszczenkę, nie wzbudzała wśród Polaków zachwytu, bo w jej szeregach są ugrupowania nacjonalistyczne, oraz zwolennicy UPA, mający do Polski stosunek niechętny. Prezes Stowarzyszenia Polskich Uczonych na Ukrainie prof. H. Stroński w wywiadzie “Wprost” powiedział: Po głównym placu Tarnopola często maszerują przystrzyżeni na kozacką modłę chłopcy, dla których Juszczenko jest bohaterem narodowym, drugim Chmielnickim. Polacy boją się, że ci młodzi mogą się kiedyś zwrócić przeciw nim. Większość Polaków poparła tam jednak Juszczenkę, ale już w leżącej 20 km dalej wsi Panasówka Polacy głosowali na Janukowycza.
Przytoczony cytat ilustruje relacje pomiędzy antynomią pogranicza: centrum – peryferie, gdzie kultura regionalna jest produktem raczej ewolucji, niż gwałtownych zmian, a pojęciami “stereotyp” i “mit”, które z kolei sprzyjają zachowaniu tożsamości; im bliżej centrum, tym wyższy poziom świadomości i odwrotnie. Mity te, wciąż jeszcze żywe wśród Polaków na Ukrainie zachodniej, przez swą geograficzną i czasową bliskość do Polski i zwartość grupy, którą Dorota Sapa określa jako polską wyspę w ukraińskim morzu , nie są aktualne w warunkach tygla kulturowego, który za krótki okres wytworzył własną subkulturę i wartości. I chociaż Polacy z Ukrainy wschodniej nie byli jednoznaczni w swoim wyborze prezydenta, to jednak znajdowali się pod wpływem całkiem odmiennych mechanizmów. W tej sytuacji raczej na decyzję wpływały antynomie właściwe zagłębiu Donieckiemu: Ukraina wschodnia – zachodnia, język rosyjski – ukraiński, swój (Janukowycz) – obcy (Juszczenko, chociaż pochodzi z Ukrainy północnej), Rosja – Unia Europejska.
Z perspektywy dnia dzisiejszego można konstatować, że „Pomarańczowa Rewolucja” Juszczenki, mocno wspierana przez polskie władze, przywróciła Polakom w Kraju i na Ukrainie wiarę w dobrosąsiedzką współpracę, w przełamanie historycznych uprzedzeń oraz zagojenie takich ran, jak mordy na Wołyniu czy akcja Wisła. Szkoda, że nikt nie przeprowadzał badań socjologicznych wśród Polaków na Ukrainie w okresie rewolucyjnym, na pewno fakt zaangażowania się Polski wpłynął na ich opinię. Analizując zachowanie członków Towarzystwa Polaków w Berdiańsku możemy zauważyć, że wizyty Prezydenta Kwaśniewskiego były odebrane, jako wyraźny sygnał, że Ukraina jest potrzebna Polsce. Po wypowiedziach prezydenta większość zaczęła opowiadać się po stronie “pomarańczowej”, co charakteryzuje ich, jako ludzi niezdolnych do samodzielnego myślenia, typowych przedstawicieli postkolonialnego społeczeństwa.