24 06 2007 - 12:21:13 Książka dla Polaków na Wschodzie: ukraińskie przepisy i urzędnicy psują szlachetne intencje
Spakowane książki czekają na odbiór Z tą szlachetną inicjatywą wystąpili ks. Proboszcz Krzysztof Lis i najbardziej aktywni parafianie. "Okres przedświąteczny to także czas porządków w naszych domach. Być może wtedy trafimy na książki których już nie czytamy, a które są jeszcze na tyle w dobrym stanie że moglibyśmy je komuś podarować. Często nie wiemy, co z tymi niechcianymi książkami zrobić a przecież można je ofiarować np. Polakom ze Wschodu. Po wielu poszukiwaniach dotarliśmy da Polskiego Kulturalno-Oświatowego Towarzystwa w Berdiańsku na Ukrainie, nad Morzem Azowskim, reprezentowane przez Lecha Suchomłynowa i jego matkę która prowadzi Dom Polski. Na nasze zapytanie z parafii “Odkupiciela” otrzymaliśmy następującą odpowiedź : Zapraszamy wszystkich tych którzy chcą oddać swoje książki w dobre ręce, a także tych którzy chcą pomóc w akcji”. Spotkanie w Gdańsku Akcja ruszyła tuz przed Wielkanocą i przeszła wszelkie najśmielsze oczekiwania. Dzięki ofiarności parafian zebrano 785 kg książek z zakresu literatury polskiej i obcej, książki dla dzieci, albumy, encyklopedie, w tym książki o treściach religijnych. Dzięki ofiarności parafian książki zostały posegregowane i spakowane na 3 europaletach i oczekiwały na wysyłkę pod wskazany adres PKOT "Odrodzenie" w Berdiańsku na Ukrainie. Niestety parafia nie była w stanie podjąć się transportu książek ze względu na istniejące procedury transportowe i znaczny koszt do tak odległego odbiorcy. My, Polacy Berdiańska, będąc wdzięczni naszym darczyńcom za ich ofiarność, zdawali sobie sprawę z tego, że powinniśmy zadbać o transport i jak najszybciej znaleźć możliwość dostarczenia tak potrzebnych nam książek. Posiadając już ponad 1000 książek razem z darem Gdańszczan nasza biblioteka liczyłaby prawie 4000 pozycji. Byłaby to jadna z największych bibliotek na Ukrainie i pierwsza w jej wschodnim regionie. Przede wszystkim poinformowaliśmy konsula Generalnego RP w Charkowie Grzegorza Seraczyńskiego, który poparł nasze starania i zaangażował się w to przedsięwzięcie. Zwróciliśmy się do kilku fundacji z prośbą o dofinansowanie kosztów transportu i przewozu biblioteczki mikrobusem na trasie Berdiańsk – Gdańsk – Berdiańsk. Po rozmowach i pertraktacjach do akcji dołączyło się Stowarzyszenie “Wspólnota Polska” (Zarząd Główny), obiecując zrefundować poniesione koszty. Zanim miała nastąpić refundacja ogłosiliśmy wśród członków Towarzystwa “Odrodzenie” zbiórkę pieniężną, tak rzec “pożyczkę”, dzięki czemu uzyskaliśmy wymaganą kwotę, dość dużą na nasze ukraińskie realia. 14 czerwca doszło do spotkania władz Polskiego Towarzystwa “Odrodzenie” z ks. proboszczem Krzysztofem Lisem i parafianami, zaangażowanymi w tę zbiórkę. Jak powiedział prezes “Odrodzenia” doc. dr Lech A. Suchomłynow: “Przeraziła i ucieszyła mnie ta ilość kartonów i książek. Pomyślałem ile trzeba było wysiłków i czasu, żeby to zebrać, posegregować i poukładać. Bardzo się ucieszyłem, że teraz to będzie służyło Polakom Berdiańska oraz ludziom, zainteresowanym językiem i kulturą polską. Już marzyłem o ceremonii otwarcia”. W trakcie rozmów z rodakami zostały ustalone szczegóły odbioru ofiarowanych książek. W między czasie prezes Polonijnego Koła Lekarzy Olga Bondarewa złożyła wizytę w miejscowym Urzędzie Celnym, w celu wyjaśnienia szczegółów przewozu używanych książek przez granicę. I tu się zaczęły komplikacje... Nie pokazując żadnych oficjalnych dokumentów, zaczęli mówić o tym, że powinniśmy mieć dwustronną umowę o przekazanie pomocy charytatywnej, w której trzeba wymienić wszystkie książki, zaznaczając wartość i rocznik. Również musimy mieć specjalne, spełniające wymagania sanepidu i straży pożarnej pomieszczenie, gdzie te książki będą przechowywane zanik komisja nie je nie zbada. Również musimy posiadać jakieś konto specjalnie dla pomocy charytatywnej, mieć licencję i uzyskać zgodę w Kijowie. Poza tym zapłacić 44% wartości darowizny. Niezłe co? Panowie celnicy chyba myślą innymi kategoriami. W celu wyjaśnienia sytuacji prezes Suchomłynow spotkał się z Dyrektorem Stowarzyszenia “Wspólnota Polska” w Warszawie Andrzejem Chodkiewiczem, który obiecał w tej sprawie nawiązać kontakt z Oddziałem w Chełmie, w celu zapewnienia swoistego “parasolu” na przejściu granicznym. Podjęliśmy decyzję, że spróbujemy przewieźć książki bez tych wariackich papierów. Mikrobus wyruszył 17 czerwca, najpierw do Konsulatu RP w Charkowie, w celu otrzymania wiz i pisma Konsula do straży granicznej, a potem do Gdańska. Parafia pw. Rozesłania Świętych Apostołów w Chełmie Pomimo to, że parasol był zapewniony i nawet dzięki ingerencjom “Wspólnoty Polskiej” w Chełmie jakiś ukraiński generał próbował pomóc, 22 czerwca mikrobus stał po stronie ukraińskiej ponad sześć godzin, nie mogąc uzyskać zezwolenia miejscowych celników. Interesujące jest to, że urzędnicy mieli zupełnie inne wymagania, niż ci w Berdiańsku. Dochodziło do absurdu. Między innymi wymagano zgodę autorów książek na przewóz, zbadania czy nie jest to literatura zakazana. W każdym bądź razie bus został zawrócony do Polski. Po godzinie 21 kierowca i jeszcze dwóch członków Towarzystwa, zdenerwowani i głodni musieli szukać miejsca, gdzie dałoby zostawić bezcenny dar Gdańszczan. W tej sytuacji widzimy następne rozwiązanie: zwrócimy się do polskiej placówki dyplomatycznej w Charkowie, lub w przygranicznym Łucku i będziemy prosić ekspedycję książek na terytorium Ukrainy. Serdeczne podziękowania naszym darczyńcom z Gdańska. Niech dobry Pan Bóg błogosławi Waszym Trudom. Wiemy, że czekają na nas kolejne niewyspane noce, nerwy i wydatki, ale zrobimy wszystko żeby na Ukrainie Wschodniej powstała pierwsza polska biblioteka. Teresa Krasnokucka, dyrektor Domu Polskiego w Berdiańsku. | |