Po 10 latach los rzucił mnie znowu nad Morze Azowskie, tym razem do obwodu donieckiego, który zrządzeniem losu przypadł w czasach sowieckich Republice Ukraińskiej. Natrafiłem przypadkowo na ślad zagubionej kolonii. Obecnie wieś się nazywa Miczurino. Moja intuicja misyjna i upodobanie do historii podpowiadała mi, że cos z tych katolickich śladow powinno było pozostać.
Oto historia moich poszukiwań a także ich rezultat.

Drodzy kapłani,
siostry zakonne,
redaktorzy katolickich i swieckich mediow,
harcerze.
Posyłam Wam dwie historie z życia na Donbasie o próbie odrodzenia starej parafijki niemieckich kolonistów, na tereni której dziś mieszkają Łemkowie i Bojkowie wypędzeni z Polski, a takze opowieść pierwszopiątkową. Kto wie, moze to się Wam przyda.
Daję zgodę na publikację tych wspomnień, ufam że to może być pomocne w popularyzacji misji.
Najistotniejszą jednak dla mnie obecnie jest historia pierwszej pielgrzymki mariupolskiej, a także projekt drugiej pielgrzymki.
Jeśli ktoś z Was ma jakies znajomości w Polskich Mediach to bym prosił przedstawić artykuł dla szerszej publicznosci, bo moje listowne zaproszenia na pielgrzymke i poprzednie e-maile dały mały skutek. Kiedyś ksiądz Witold Kowaliw z Ostroga Wołynskiego mnie pochwalil że mam lekkie pioro, niestety mała pociecha, bo jak dotąd nie mam szczescia do sponsorow i wydawcow.
Proszę tych z Was kto nie ciekawi się pielgrzymkami i nie ma żadnej możliwości wspierania nas o modlitwę, która paradoksalnie jest najmocniejszym wsparciem, a tych z Was, kto nie potrafi się modlić i nie uważa się za człowieka religijnego, byście moją prośbę, jeśli do was dotarła, pomyłkowo nie traktowali jako zły żart.
Łączę pozdrowienia z ukraińskich stepow.
Donieck-Mariupol.doc
180-ty_km.doc
BITWA_POD_GRUNTALEM.doc